Witajcie w kolejnym fascynującym tygodniu! Dzisiaj mamy dla Was ekscytujące wieści: zgodnie z planem, nasz najnowszy portal eCommerce ujrzał światło dzienne. To moment, na który czekaliśmy z niecierpliwością. Portal, który obecnie działa jako katalog produktów, wkrótce zyska pełne funkcje zakupowe, sprzedażowe i rezerwacyjne.
Jak już wcześniej wspominaliśmy, uruchomienie funkcji sprzedażowych jest tylko kwestią dopięcia ostatnich szczegółów. Testy, konfiguracja domeny, przeglądanie checklisty na Pixlab.pl – wszystko to składa się na nasz codzienny harmonogram. To nie tylko testowanie, to dopinanie wszystkiego na ostatni guzik.
Zakładamy, że w ciągu kilku tygodni będziecie mogli korzystać z pełnej funkcjonalności naszego portalu. Wynajem sprzętu budowlanego stanie się prostszy niż kiedykolwiek wcześniej. Wybór daty wynajmu, oddziału, opłata kaucji – wszystko to zrobicie z poziomu naszej strony.
Dzisiejszy dzień był pełen wyzwań. Od podjęcia decyzji o starcie, przez realizację planu, aż po testy użytkowników – każdy krok zbliżał nas do celu. Największy projekt tego roku, choć mamy dopiero lipiec, przynosi już mnóstwo satysfakcji.
Wiemy, że to dopiero początek. Nadchodzące tygodnie poświęcimy na dopracowywanie szczegółów i testowanie funkcji sprzedażowych. Wasze doświadczenia jako użytkowników są dla nas najważniejsze, dlatego będziemy monitorować ruch na stronie i wprowadzać niezbędne ulepszenia.
Mimo że przewidzieliśmy wiele scenariuszy, zawsze trzeba być gotowym na niespodziewane. Dlatego każdy dzień to nowa szansa na doskonalenie naszego portalu. Jutro przyniesie nowe wyzwania i kolejne kroki na drodze do perfekcji.
Dzisiaj, pełni energii i zapału, zrealizowaliśmy jeden z najważniejszych etapów w historii naszego projektu. Dzięki ciężkiej pracy całego zespołu, jesteśmy gotowi na nowe wyzwania. Życzymy Wam miłego dnia i zapraszamy do śledzenia naszych postępów.
Dlaczego firmom IT jest potrzebnych więcej specjalistów niż kiedykolwiek wcześniej?
Witajcie! Dziś zagłębimy się w temat, który budzi wiele kontrowersji wśród właścicieli firm - specjalizacje w IT. Po wczorajszym uruchomieniu nowego projektu wszystko działa bez zarzutu, a my przygotowujemy się do drugiej części. Chciałbym poruszyć temat, który obiecałem Wam w zeszłym tygodniu, czyli problemów, z jakimi borykają się właściciele firm.
Często spotykamy się z opinią, że kiedyś wszystko było prostsze. Jedna osoba, zazwyczaj Pan Tadeusz, ogarniała całość IT w firmie - od drukarki po zaawansowane programy. Dziś mamy UX Designerów, Data Analystów, programistów frontendu i backendu, a to tylko wierzchołek góry lodowej specjalizacji IT. Skąd ta zmiana?
Świat IT zmienia się dynamicznie. Kiedyś wystarczał informatyk, który potrafił zrobić wszystko. Dziś technologia jest znacznie bardziej skomplikowana, a oczekiwania użytkowników rosną. Firmy potrzebują specjalistów, którzy znają się na konkretnych dziedzinach, aby sprostać wymaganiom rynku.
Właściciele firm często zadają dwa pytania: "Po co nam tylu specjalistów?" i "Dlaczego to tyle trwa?". Te pytania są zrozumiałe. Świat się zmienia i trzeba się do niego dostosować. Dziś nie wystarczy postawić strony internetowej w tydzień. Firmy chcą, aby ich strony były niepowtarzalne, z zaawansowanymi funkcjami, co wymaga czasu i zaangażowania wielu specjalistów.
Odpowiedzią na te wyzwania często jest współpraca z software house'ami i agencjami marketingowymi. To one pomagają firmom nadążyć za szybko zmieniającym się światem IT. Dostarczają specjalistów, którzy są potrzebni w danym momencie, od prostych automatyzacji po zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji.
Wiele firm obawia się automatyzacji i AI, myśląc, że zastąpią one pracowników. Jednak z doświadczenia wynika, że automatyzacja zazwyczaj skutkuje przeniesieniem zaufanych pracowników na bardziej kreatywne stanowiska. Wprowadzenie AI i automatyzacji może pomóc firmom w osiągnięciu oszczędności i lepszego wykorzystania zasobów.
Świat IT jest pełen wyzwań, ale także ogromnych możliwości. Właściciele firm muszą zrozumieć, że specjalizacje w IT są niezbędne, aby sprostać rosnącym wymaganiom rynku. Automatyzacja i AI nie są zagrożeniem, ale szansą na rozwój i innowacje.
W czwartek, podczas rozmowy z przedsiębiorcami, poruszyliśmy temat związany z obawami dotyczącymi IT, a konkretnie – kwestii pracowników. Wielu właścicieli firm zastanawia się, za co dokładnie płacą swoim specjalistom IT. Przyjrzyjmy się temu bliżej.
W typowym dziesięcioosobowym dziale IT, pracownicy spędzają 8 godzin dziennie przez 20 dni roboczych w miesiącu. To daje 1600 godzin pracy miesięcznie. Mimo to, najprostsze wdrożenia zajmują miesiące. Przedsiębiorcy często pytają: "Za co my im płacimy?" Odpowiedź na to pytanie jest zarówno prosta, jak i skomplikowana.
Utrzymanie wewnętrznego działu IT to inwestycja w bezpieczeństwo operacyjne. Właściciele mogą natychmiast reagować na problemy i kontrolować postępy. Jednak z perspektywy kosztów, 1600 godzin miesięcznie może wydawać się marnotrawione.
Gdy firma zleca zadania do software house'u, dostaje konkretną wycenę. Na przykład, stworzenie nowego portalu sprzedażowego może wynieść od 100 do 300 godzin pracy. Dla wewnętrznego działu IT, te same zadania mogą trwać znacznie dłużej, co rodzi frustrację.
Firmy, które nie specjalizują się w IT, mają inne priorytety. Software house, skoncentrowany na projektach IT, może działać bardziej efektywnie, optymalizując każdy proces. Unikamy w ten sposób marnowania czasu i zasobów, co jest kluczowe w dzisiejszym dynamicznym środowisku biznesowym.
Pracownicy etatowi dają poczucie stabilności, ale czy jest ono uzasadnione? Pracownicy mogą odchodzić, zmieniać pracę i kompetencje. Software house, w przeciwieństwie do tego, zapewnia ciągłość i stabilność usług. Rotacja pracowników jest zarządzana po stronie dostawcy usług, co daje firmie większą elastyczność.
Optymalnym rozwiązaniem może być model hybrydowy. Wewnętrzny dział IT zapewnia bezpieczeństwo, a zewnętrzny software house realizuje dynamiczne projekty. Takie podejście pozwala na szybszą realizację zadań i lepsze wykorzystanie zasobów.
Model hybrydowy pozwala na:
Wybór między wewnętrznym działem IT a software house'em zależy od specyficznych potrzeb firmy. Hybrydowy model współpracy może okazać się najskuteczniejszym rozwiązaniem, łączącym stabilność z efektywnością. To strategiczne decyzje decydują o przyszłości firmy, a odpowiednio dobrane rozwiązania IT mogą stać się kluczem do jej sukcesu.
Piękny, piątkowy poranek! Wczorajsza integracja zespołu była absolutnym sukcesem. Na strzelnicy odbył się konkurs celności, w którym triumfował Pan Grzegorz. Gratulacje dla zwycięzcy! Nagrodą była imponująca automatyzacja, która zapierała dech w piersiach. Po emocjonujących zmaganiach, zakończyliśmy wieczór w wyjątkowej restauracji, którą serdecznie polecam. Doskonałe jedzenie i przemiła obsługa - to jest to!
Testy na produkcji to temat, który budzi wiele emocji zarówno wśród klientów, jak i wśród samych twórców systemów. Skąd bierze się potrzeba testowania bezpośrednio na żywym organizmie produkcji? Powód jest prosty, choć nieoczywisty - brak alternatyw.
W większości przypadków, wynika to z przeszłości firm, które zaczynały skromnie. Małe przedsiębiorstwa, małe systemy, jeden programista. Z biegiem lat, systemy te rozrastają się razem z firmami, które przechodzą z kilkuosobowych zespołów do setek pracowników, a wszystko to na bazie starego systemu, którego rozwój trwał dekady.
Wyobraźcie sobie firmę, która z 5 osób rozrosła się do 600. Logistyka, magazyny, biura obsługi klienta, dział sprzedaży, księgowość - wszystko to funkcjonuje na systemie stworzonym przez jednego człowieka. Naturalnym efektem szybkiego rozwoju jest brak czasu na budowę dedykowanego środowiska testowego. Nowe funkcjonalności mają priorytet nad tworzeniem środowiska testowego, którego nikt nie chce używać.
Firma, która przekształca się w spółkę akcyjną, często nadal nie posiada odpowiedniego środowiska testowego. Stary system działa coraz wolniej, ale wciąż działa. Nasze rozwiązanie? Systematyczne przepisywanie i modernizacja poszczególnych funkcjonalności. Oczywiście, wiąże się to z tym, że pracownicy muszą korzystać z dwóch systemów jednocześnie, ale korzyści z automatyzacji szybko przekonują ich do nowego porządku.
Brak testowego środowiska to poważny problem. Wdrożenie nowego systemu to złożony proces, a każde, nawet najmniejsze ryzyko może prowadzić do ogromnych strat. Naszym celem jest minimalizowanie tych ryzyk poprzez dedykowane środowiska testowe i automatyzację, która pomaga firmom spłacać technologiczne długi.
Podsumowując, nasze podejście to systematyczne i przemyślane działania. Ważne jest, aby zawsze patrzeć kilka kroków do przodu, planować z głową i nie działać na chybił trafił. Jak mówi przysłowie, "jakoś" może trwać 20 lat, ale prawdziwa "jakość" wymaga starannego planowania i realizacji.
Testy na produkcji, mimo licznych wad i minusów, są często nieuniknione. Jednak dzięki systematycznej automatyzacji i przemyślanym działaniom, możemy stopniowo zmieniać oblicze firm, przekształcając "jakoś" w prawdziwą "jakość".
Witajcie! W poniższym FAQ znajdziecie odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące naszego kanału i najnowszych projektów związanych ze stronami internetowymi, sklepami eCommerce, systemami IT oraz automatyzacjami i optymalizacjami IT dla biznesu. Nasz zespół intensywnie pracuje nad każdym projektem, aby dostarczyć Wam najbardziej zaawansowane i funkcjonalne rozwiązania.
Na naszym kanale dzielimy się wiedzą, doświadczeniami i praktycznymi poradami, które pomogą Wam lepiej zrozumieć świat IT oraz wykorzystać go w rozwoju Waszego biznesu. Bez względu na to, czy jesteś właścicielem małej firmy, menedżerem działu IT, czy po prostu entuzjastą technologii, znajdziesz tu wiele cennych informacji.
Nasz najnowszy projekt eCommerce jest obecnie w fazie katalogu produktów. W ciągu najbliższych kilku tygodni planujemy uruchomić pełne funkcje sprzedażowe, w tym możliwość rezerwacji i wynajmu sprzętu budowlanego.
W dniu uruchomienia portalu skupiliśmy się na testach, konfiguracji domeny oraz weryfikacji wszystkich elementów z naszej checklisty dostępnej na Pixlab.pl. To była kluczowa faza, aby upewnić się, że wszystko działa poprawnie przed wprowadzeniem dodatkowych funkcji.
Checklista jest kluczowa, ponieważ pozwala nam upewnić się, że wszystkie techniczne aspekty strony są dopięte na ostatni guzik. Dzięki niej możemy sprawdzić każdy element, od konfiguracji serwera po funkcje użytkownika, co minimalizuje ryzyko problemów po uruchomieniu.
Testowanie na produkcji oznacza, że nowe funkcje i zmiany są testowane bezpośrednio na działającej stronie, co może prowadzić do potencjalnych problemów i przerw w działaniu. Jest to często wynikiem braku oddzielnego środowiska testowego i może być ryzykowne dla dużych, operacyjnych systemów.
Najczęstsze problemy to brak zrozumienia roli i konieczności posiadania specjalistów IT, wydłużony czas realizacji projektów IT, oraz niejasność co do kosztów i efektywności pracy działów IT.
Współpraca z software housem pozwala firmom na korzystanie z ekspertów w różnych dziedzinach IT bez konieczności zatrudniania ich na stałe. To elastyczne i efektywne rozwiązanie, które może znacznie przyspieszyć realizację projektów i wprowadzenie nowych technologii w firmie.
Dług technologiczny to zaległości i zaniedbania w utrzymaniu i rozwoju systemów IT, które mogą prowadzić do problemów operacyjnych i zwiększonych kosztów w przyszłości. Minimalizowanie długu technologicznego polega na regularnych aktualizacjach, optymalizacji procesów i wprowadzaniu nowych technologii w sposób zaplanowany i systematyczny.
Cześć, witajcie w poniedziałek. Najważniejsza informacja z dnia dzisiejszego. Zgodnie z planem udało się opublikować nasz kolejny duży portal eCommerce. Jak wspominałem Wam na jednym z poprzednich filmów, aktualnie strona jest w trybie nazwijmy to katalogu produktów, jeszcze bez funkcji zakupowych, sprzedażowych, rezerwacyjnych. Natomiast kwestia uruchomienia tych funkcji to jest tylko i wyłącznie kwestia spięcia ostatnich procesów, przetestowania ich, dopięcia wszystkiego na ostatni guzik. Natomiast zakładam, że w ciągu najbliższych kilku tygodni będziecie mogli już nie tylko zobaczyć katalog produktów, ale również przetestować wszystkie funkcje sprzedażowe. A właściwie wynajmujące. No bo wiadomo zajmuję się wynajmem sprzętów budowlanych, więc cały dzisiejszy dzień przeszedł mi praktycznie na testach, na sprawdzaniu, na przepięcie, na konfiguracji domeny, na ogarnięciu tych takich podstawowych rzeczy, w tym naszej checklisty, która jest dostępna na stronie Pixlab.pl Jeżeli wejdziecie w odpowiednią zakładkę dotyczącą czy stron internetowych czy sklepów internetowych, znajdziecie tam naszą dokładną checklistę rzeczy, które przy każdym uruchomieniu są zawsze przez nas sprawdzane, weryfikowane. Jeżeli w dniu startu coś jeszcze z tej listy nie jest dopięte na ostatni guzik, to właśnie jest to ten dzień startu. Ostatni dzwonek na to, żeby już wszystko od checkboksować, sprawdzić i na spokojnie przejść albo do rozwoju, albo do administrowania stroną internetową, wiedząc, że wszystko, co miało być od strony technicznej zostało dowiedzione. Już w poniedziałek mamy za sobą start największego dotychczas w tym roku projektu. Mamy dopiero lipiec, więc zobaczymy, czy to będzie rzeczywiście największy projekt, który został uruchomiony w tym roku, czy też będę miał również przyjemność poinformować Was o kolejnych odpalenia kolejnych systemów kolejnych portali internetowych. Zobaczymy. Jak wiecie plany planami, a życie swoje. A my zakładam, że od środy skupiamy się już tylko i wyłącznie na uruchomieniu wszystkich funkcji sprzedażowych koszykowej, tak żebyście jako klient mogli spokojnie wejść na stronę, zarezerwować sobie produkt, który potrzebujecie do remontu, wybrać datę wynajmu, wybrać oddział, z którego chcecie dany produkt odebrać, opłacić kaucję i później jedyne co, to zgłosić się do wybranego przez siebie oddziału po to, żeby dany sprzęt wypożyczyć. Z dnia dzisiejszego jestem bardzo zadowolony, bo był to w sumie zawsze najważniejszy i największy krok jeżeli chodzi o uruchamianie nowych portali. To jest kwestia podjęcia decyzji, że tak dzisiaj startujemy. Wszystko co do tej pory było ustalane, po prostu wciskamy enter. Realizujemy, bo już wiemy, że od tego etapu najczęściej nie ma odwrotu. Wiemy, że przez najbliższy okres będą pojawiały się jeszcze różnego rodzaju poprawki, zmiany ułatwiające funkcjonowanie użytkownikom, tak żeby wszystko było jeszcze bardziej intuicyjne. Natomiast to już będzie prowadzone w trybie nazwijmy to administracyjnym, gdzie mamy dostęp do wszelkiego rodzaju narzędzi do podglądania sesji użytkownika, do sprawdzania ruchu na stronie, do obserwacji i monitorowania, czy z portalem jest wszystko w porządku, a biorąc pod uwagę wszystkie kwestie związane z funkcjami sprzedażowymi zakupowymi. Zakładam, że ten okres takiej stabilizacji pierwszej potrwa około tygodnia, czyli daję projektowi czas do końca tego tygodnia, żeby powychodziły jeszcze wszystkie jakieś drobne, być może niedociągnięcia, drobne poprawki. Następnie kolejny tydzień skupimy się na testach już funkcji sprzedażowych, a na końcu w zależności od decyzji klienta zostanie portal uruchomiony już w pełnych funkcjonalnościach ze wszystkimi dostępnymi dla Was opcjami. To tyle z poniedziałku. Był on dla mnie bardzo intensywny. Bardzo dużo pracy, bardzo dużo energii nie tylko mojej, ale i całego zespołu. Jeżeli coś wyjdzie jeszcze, że coś mnie zaskoczyło w związku ze startem tego projektu, dam Wam oczywiście jutro znać. Ponieważ portali tego typu odpaliliśmy już dziesiątki, na bardzo wiele scenariuszy jesteśmy przygotowani, natomiast zawsze należy się spodziewać niespodziewanego, czyli czegoś, jakiejś anomalii, co nie przydarzyło się nigdy w żadnym innym systemie, w żadnym innym portalu. Natomiast okoliczności losu i przyrody mogą coś namieszać. Życzę Wam miłego dnia i jesteśmy w kontakcie. Jutro trzymajcie się. Cześć!
Cześć! witajcie we wtorek. Cóż, po wczorajszym odpaleniu nowego projektu opadł. Wszystko działa ok. My przygotowujemy się do drugiej części, a ja przechodzę do tematu obiecanego Wam w zeszłym tygodniu, czyli kwestii problemów z jakimi spotykają się właściciele firm, z jakimi spotykają się de facto firmy. Bo czasami problemy te dotyczą zarządu firmy nie jednego właściciela, a czasami dyrektorów lub kierowników w zależności od pionu zarządzania w danej organizacji. Bardzo mocno zastanawiałem się, czy punkt, o którym opowiem dzisiaj, powinien być pierwszy czy ostatni, ale być może uda się to zamknąć jakąś taką klamrą podsumowującą czwartek lub piątek. Zacznę od ogólnego stwierdzenia, że właściciele firm najczęściej po prostu nie mają wiedzy i nie rozumieją IT jako takiego jak takie niezrozumienie. Nieznajomość tematu się objawia najczęściej prostymi pytaniami po co nam tylu specjalistów? Dlaczego mamy zatrudnionych 10 15 etatowych pracowników, skoro za moich czasów był jeden informatyk w firmie i wszystko działało, wszystko było dobrze. I to jest cytat z jednej z rozmów właśnie z właścicielem firmy, której tak naprawdę wybrzmiało to, że kiedyś wszystko było prostsze, był jeden pan Tadeusz. On był na etacie, Ogarniał wszystko od drukarki dla pani Joli, przez stronę internetową, instalację najprostszych albo nawet bardziej złożonych programów na komputerach czy laptopach firmowych. I wszystko było w porządku. A nagle się okazuje. UX Designer Specialist, Data Analyst. Później mamy koderów różnego rodzaju, każdy w swoim frameworku. Mamy backend owców, mamy frontend owców. I tych specjalizacji jest cała masa. A nie doszliśmy do kwestii związanych z sieciami, z utrzymaniem serwerów, systemów, z konfiguracją tego wszystkiego. I ja się w związku z tym trochę nie dziwie, że właściciele firm czy właśnie osoby odpowiedzialne, które jeszcze mają takie wspomnienie kurczę, z 10 lat temu, być może 15 lat temu jak to wszystko wyglądało? Raczej 15 niż 10. Tak jak sobie myślę po moim prowadzeniu projektów już w poprzednich firmach to 15 - 20. Takich firm na rynku jest właśnie bardzo dużo, które mają setki milionów obrotu miesięcznie. Wywodzą się jeszcze z 20 - 30 lat wstecz. Wtedy zaczynały swoją działalność i wtedy wszystko było prostsze. Oczywiście wiadomo, jak to jest. Kiedyś to było. Ja pewnie za jakiś czas też zacznę mówić. Kiedyś to było, natomiast jeszcze nie jestem na tym etapie, ale pytania są jak najbardziej zasadne. Świat się zmienia, świat się rozwija i pozostaje jedynie się do niego dostosowywać. Oczywiście w ramach możliwości każdej z organizacji. Natomiast jedyne co pewne to zmiana. To chyba było jedno z najczęstszych pytań, które pojawiało się właśnie w takich luźnych rozmowach. A drugie pytanie można by sprowadzić do ogólnego stwierdzenia dlaczego to tyle trwa. Proszę mnie nie krzyczeć. A drugie z pytań, które często się pojawiało, można by sprowadzić do stwierdzenia dlaczego to tyle trwa. Dlaczego prosta strona internetowa powstaje 2 3 miesiące, a kiedyś wystarczyło, że tam ktoś na tydzień usiadł, coś tam klikał, coś klikał i już strona była. Na pewno zmieniła się pula możliwości, z których można skorzystać. Jestem przekonany, że dobry WordPress owiec jest w stanie nową stronę internetową postawić w ciągu godzin. I to zakładam, że mniej niż 8. Natomiast oczywiście właściciele stron chcą, żeby ich strony były niepowtarzalne, żeby miały różnego rodzaju funkcje przydatne ich klientom czy konfiguratora czy kwestie związane z prezentacją mieszkań u deweloperów? Ostatnio już kilka projektów robimy, czy też bardziej zaawansowane funkcje sklepowe, których znowu nie można wyklikać na różnego rodzaju gotowce? No i niestety w takim przypadku trzeba te rzeczy zaprojektować, zakodować, oprogramować, zainstalować na serwerze. No i to niestety trwa. Chyba, że korzystamy z jakiegoś gotowca, odpalamy i działa. Działa. Można szybko, można szybko. Czy spełni to potrzeby biznesowe danej firmy? Być może tak. I oczywiście nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom. Natomiast w przypadku bardziej zaawansowanych mechanik, bardziej zaawansowanych potrzeb, te dedykowane systemy, dedykowane strony internetowe są bardzo często jedynym rozwiązaniem, żeby nie robić patchworku z wielu różnych wtyczek, tylko rzeczywiście zaprojektować i przygotować to, co jest realnie firmie potrzebne do osiągnięcia jej celów biznesowych. I teraz nazwijmy to chwila dla sponsora tego odcinka, czyli firmy Pics Lab, gdzie odpowiedzią na tak naprawdę szybko zmieniający się świat bardzo często jest umowa z software house. Czasami jest to również agencja marketingowa, która ogarnia wszystko przy najprostszych stronach, podpina pod to reklamy, dba o SEO itd itd. Przy tych bardziej złożonych, przy większych wymaganiach jest to właśnie współpraca z software housem. Nie musicie się w żaden sposób martwić jak branża IT się rozwija, w którą stronę idzie, bo to de facto my musimy Wam dostarczyć takich specjalistów, jakich w danym momencie potrzebujecie. W tym momencie jest hype na sztuczną inteligencję i my również w tym kierunku się rozwijamy. Natomiast w bardzo wielu firmach sztuczna inteligencja to jest trochę jak bieganie i to sprintem. Najpierw nauczmy się chodzić. Najpierw zadbajmy o podstawy, bo bardzo często nie potrzeba zaawansowanych algorytmów, nie potrzeba jakiegoś uczenia maszynowego, tylko trzeba zacząć od najprostszych automatyzacji, od stworzenia np. systemu CRM, do zarządzania obiegiem dokumentów, do zarządzania kontrahentami, do obsługi logistyki. Tych obszarów jest tak dużo, które w ogóle nie wymagają akcji na samym początku, tylko w ogóle z procesowania i ustrukturyzowane na danych. I dla bardzo wielu firm to już jest taki poziom automatyzacji, że AI nie jest tam potrzebne przez najbliższych 5 6 lat, bo najpierw muszą przejść przez ten pierwszy proces, zobaczyć, w jaki sposób udało się rzeczy zoptymalizować. Zobaczyć jakie rozwiązania są dostępne i wdrażać je krok po kroku przez najbliższych. Być może 2 do 3 lat po to, żeby za czwartym czy piątym rokiem stwierdzić ok, wiemy, rozumiemy. Teraz jesteśmy w stanie zautomatyzować te procesy np. w oparciu o AI i wtedy wdrożyć właśnie te niezbędne funkcje sztucznej inteligencji, która odciąży pracowników z zadań powtarzalnych, która umożliwi im bardziej kreatywną pracę. Pozwoli wprowadzić pewne oszczędności w jednym obszarze po to, żeby te właśnie zaoszczędzone środki zaoszczędzone pieniądze wydać na rozwój w innym obszarze. Nie ma co się tego bać. Najczęściej pracownicy, którzy są sprawdzeni od lat i ich obszar jest w jakiś sposób zredukowany, znajdują zatrudnienie w innych działach firmy. I z doświadczenia mogę powiedzieć, że ja bym się tego w ogóle nie bał, ponieważ na tyle automatyzacji, ile wprowadziliśmy w różnych firmach, nie przypominam sobie, żeby były jakieś grupowe albo w ogóle zwolnienia. W w związku z tym, że teraz już tam wchodzi automatyzacja, sztuczna inteligencja, wszystko się będzie robić samo. Pracownicy są niepotrzebni. Najczęściej takie automatyzację skutkują po prostu przeniesieniem dobrych, zaufanych pracowników na inne stanowiska, bardziej kreatywne, z większą odpowiedzialnością, gdzie pracownicy mogą nabrać nowych kompetencji rynkowych, kompetencji i wspomagać firmę po prostu w nowych obszarach za często dużo większe pieniądze. Ale to już kwestia zawsze oczywiście indywidualna. Pozostaje mi życzyć Wam miłego dnia słonecznego i do usłyszenia w środę. Trzymajcie się! Cześć
Cześć, witajcie w czwartek. Natomiast kolejny punkt z rzeczy, o których rozmawiałem z przedsiębiorcami, o których rozmawiałem z kilkoma firmami odnośnie obaw związanych z IT. Jest to kwestia pracowników. Kurcze, to nie wybrzmiało to chyba wprost. Natomiast pytanie jest takie ale za co my im tyle płacimy? I tutaj bierzemy na tapetę 10 cio osobowy dział IT, czyli mamy do dyspozycji 10 osób, które są 8 godzin dziennie w biurze przez 20 dni roboczych w miesiącu. Daje to nam 1600 godzin miesięcznie, a to z kolei daje frustrację albo taką niepewność, trochę poczucie bycia poszukiwanym, które właśnie mają właściciele firm albo osoby, które w jakiś tam sposób z tym IT nie są zaznajomione, bo 1600 godzin miesięcznie. A co się okazuje? No że kurczę, nie wiem. Najprostsze wdrożenie czegokolwiek to zajmuje 3 4 miesiące. Czyli jeżeli 3 miesiące, to mamy już lekko licząc 4,5 godzin. No i kurde, jak można tyle czasu właśnie co przepalać? Tracić za co? Za co ja im płacę? Za co my im płacimy? A odpowiedź jest prosta i skomplikowana. Prosta jest taka, że tak naprawdę płaci się tym osobom, utrzymując taki 10 osobowy dział IT za bezpieczeństwo. Wiadomo, właściciel w każdej chwili może przyjść, powiedzieć co mu nie gra, poskarżyć się o pierdzielić, kazać robić coś innego, przyspieszyć jakieś tematy itd. No i rzeczywiście, jeżeli się zastanowicie 1600 godzin, to jest cała masa czasu co miesiąc, która tak naprawdę bardzo szybko wyparowuje. Z perspektywy oczu właścicielskich jeżeli coś zleca do software house'u, to dostaje wycenę. Coś będzie trwało przygotowanie 100 godzin, 200 godzin i to już są takie solidne wyceny, jeżeli chodzi o jakieś zmiany, jakieś modyfikacje, bo wiadomo, jeżeli to jest kwestia postawienia nowego portalu sprzedażowego z zupełnie nowej strony, to wiadomo, że tych godzin rzeczywiście trochę idzie. Natomiast przy 1600 obawiam się, że nie. Jak patrzyłem ostatnio w nasze statystyki naszej pracy, postawienie strony internetowej marketingowej, wizytówki nowej z jakimiś tam automatyzacją to jest w okolicach między 100 powiedzmy. Kurcze, a dobra, dajmy sobie widełki a 300 godzin. Więc zakładając, że masz dziesięciu specjalistów, którzy są do Twojej dyspozycji cały etat, to jesteś w stanie postawić tych stron w takim najbardziej hardcore owym wariancie 5 miesięcznie. No więc trochę nie dziwię się w momencie, kiedy słyszę, że utworzenie jakiejś podstrony jakiegoś landing page'a przez wewnętrzny dział IT. No kurcze, trwa właśnie ten miesiąc. No to jest tak. Czuję tutaj mały niesmak. Natomiast też rozumiem kwestie związane z pracownikami etatowym i my robimy tak, żeby nasza firma zarabiała jak najwięcej, optymalizujemy procesy. Firmy, które nie specjalizują się w IT, to mają inne procesy do optymalizowania, a nie to, czy Mietek z Henkel zrobią jakiś landing page w ciągu dwóch tygodni czy w ciągu miesiąca. To nie jest ich koszt działalności. Od tego ich firma nie podwoi najprawdopodobniej obrotu ani też nie zbankrutuje, jeżeli będzie jakaś obsuwa. Specjalizują się w bardziej nie wiem, w kwestiach związanych z logistyką, ze sprzedażą, z dopieszczanie procesów, które bezpośrednio przynoszą pieniądze. A to czy Kasia z Basią z marketingu dostaną jakąś podstronę tydzień później, tydzień wcześniej, to dla nich to nie ma znaczenia. W naszym przypadku ma to ogromne znaczenie, ponieważ projekty mają się zapinać, mają się wzajemnie zazębiać, no i przede wszystkim mają być opłacalne. Tutaj software house tylko z tego żyje, a co tu dużo mówić. Jak wiecie, specjaliści IT nie są tani. Kosztów comiesięcznych mamy w sumie dość sporo i tutaj też nie ma co ściemniać, że jest inaczej, więc u nas te wszystkie procesy muszą być dopięte, dograne na ostatni guzik, tak żeby po prostu nie przepalać albo przepalać tego czasu jak najmniej, bo nie da się wszystkiego zrobić idealnie. Natomiast wiadomo, żeby ta optymalizacja była mówiąc wprost na najwyższym poziomie. Osobną kwestią, którą trzeba wziąć pod uwagę, to jest to, że mimo wszystko pracownik etatowy jakieś tam poczucie bezpieczeństwa właścicielowi daje. Natomiast czy to jest takie prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, czy dość złudne? Nie mi oceniać. Ja wiem, że pracownicy etatowi również się zwalniają, że zmieniają pracę, że zmieniają swoje kompetencje, chcą robić coś innego, chcą się rozwijać. A software house, przynajmniej w naszym przypadku, zawsze przy tej firmie jest. Jeżeli nam zdarza się rotacja pracowników, bo taka się zdarza to ciężar jest właśnie po naszej stronie. Dobrać odpowiednią kadrę, wyszkolić ją, wynagradzać ją, odpowiednio motywować, dbać o dobrą atmosferę. Najbardziej optymalnym wariantem współpracy jest tzw. współpraca hybrydowa, gdzie jest wewnętrzny dział IT, który daje to poczucie bezpieczeństwa właścicielowi. Czy złudne, czy nie, to możemy sobie dyskutować, To nie ma znaczenia. Natomiast komplementarne. Dużo prac, takich szybkich, dynamicznych albo właśnie wręcz projektowych jest zlecanych na zewnątrz, finalnie przekazywanych pod skrzydła działu IT albo do administracji, albo do dalszego rozwoju, bo tutaj tych wariantów współpracy może być naprawdę wiele. Nie mogę się pozbyć takiego uczucia poczucia, że współpraca z software housem naprawdę rozwiązuje bardzo wiele problemów. I czasami jak słyszę o tych problemach, to są dla mnie takie Kurcze, ale przecież to jest bardzo proste do rozwiązania i to od tak. Natomiast rozumiem też różnego rodzaju obawy, ograniczenia, brak zaufania, no bo jednak ktoś zewnętrzny będzie miał dostęp do moich pracowników, do moich wyników finansowych, będzie wiedział, ile zamówień jest na moim sklepie internetowym, w jaki sposób i ile kwestii logistycznych jest zakontraktowanych i za jakie pieniądze. No i są to rozumiem, że bardzo niewygodne rzeczy. Natomiast takie podejście prowadzi do tego, że jakieś grono tak bardzo niezastąpionych pracowników, że jeżeli oni by odeszli, to cała firma by upadła, bo systemy informatyczne albo procesy, które są w jakiś sposób jeszcze prowadzone pół ręcznie, pół automatycznie po prostu przestałyby działać. Systemy by się wysypały. Jakakolwiek najmniejsza awaria od razu położyła by całość przedsiębiorstwa. No i kurcze tu się należy zastanowić czy to jest zdrowe, czy to jest bezpieczne i czy to jest tak w perspektywie jakiegoś tam rozwoju. Mądre? OK, w stu procentach ufajmy swoim pracownikom. Nie mam z tym problemu. Natomiast nieszczęścia chodzą po ludziach. I co wtedy, kiedy jedna lub dwie osoby, które są właśnie niezastąpione, nagle przestają być dostępne? Czy to nie jest tak bardzo czerwona flaga, że właśnie nią trzeba się zająć w pierwszej kolejności? Czy taka dywersyfikacja nie dałaby właśnie takiego prawdziwego poczucia spokoju i bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o prowadzenie firmy? Z tym Was na razie zostawiam. Dzisiaj jest dzień naszej integracji, więc po południu raczej nic Wam nie nagram, bo idziemy najpierw na strzelnicę oraz później zjeść coś dobrego, a jutro postaram się Wam opowiedzieć jak to wszystko łączy się jeszcze z kolejnym aspektem zagrożeniem, czyli tak naprawdę testami na produkcji.
Cześć, witajcie w piątkowy poranek. Wczorajsza integracja moim zdaniem udała się wyśmienicie. Na strzelnicy mieliśmy mały konkurs jeżeli chodzi o celność, który wygrał Pan Grzegorz. Brawa, gratulacje! A nagrodą w konkursie była automatyzacja, która wyglądała tak dobrze. A na koniec poszliśmy do restauracji, którą też Wam podlinkuję w opisie, ponieważ kurczę polecam. Bardzo dobre jedzenie, bardzo miła obsługa, czego chcieć więcej? A przechodząc do tematu dzisiejszego odcinka to testy na produkcji. Skąd się wzięły i dlaczego? Ani klienci ich nie lubią, ani my ich nie lubimy. Bo jeżeli zastanowimy się, skąd biorą się problemy, skąd biorą się w ogóle pomysł, żeby testować cokolwiek na produkcji, to najczęściej nie z lenistwa, tylko z tego, że nie można testować inaczej. No a skąd? Dlaczego nie można testować inaczej? Przecież zawsze można. No i w 90% przypadków. I to mówię tylko i wyłącznie ze swojego doświadczenia. Nie mam na to żadnych badań. Brak środowiska testowego najczęściej bierze się z tego, że kiedyś firma była mała, miała mały system, miała jednego programistę, informatyka, osobę, która dbała o wszystkie aspekty techniczne firmy, która dbała o stronę internetową, dbała o bazę danych, dbała o to, żeby jakieś funkcjonalności zaimplementować. No i potem ten system. Wiadomo, każda firma się rozwija, więc i system się również rozwijał. Tylko że to nie była kwestia, że rozwijał się przez 3 4 miesiące rok, tylko np. przez 20 lat. No i wyobraźmy sobie, że przez 20 lat firma, która zatrudniała albo miała ogólnie 5 6 osób, nagle ma tych osób z 600 - 400 osób pracujących na logistyce magazynie. Do tego biuro obsługi klienta. Do tego dział sprzedaży. Do tego księgowość, jakaś windykacja. I wszystko stoi na tym systemie, który ma 20 lat i jest pisany przez jedną osobę, która jak już wam mówiłem, w każdej chwili może zniknąć. Po prostu jak się firma szybko rozwija to nie ma czasu na takie rzeczy, bo potrzebne są nowe funkcjonalności, a nie tworzenie nowego środowiska, które będzie tylko do testów. Nikt go nie będzie chciał używać. Dobra Heniu, lecz na produkcji będzie dobrze i to będzie dobrze. Trwa 20 lat, po czym się okazuje, że fajnie, ale firma zaczyna być spółką akcyjną i się okazuje, że ona dalej nie ma środowiska testowego, bo ten program, który działa tam od 20 lat działa coraz słabiej, coraz wolniej, ale działa. Pomagamy jak potrafimy i najczęściej ta pomoc objawia się tym, że pomału zaczynamy ten system przepisywać w taki sposób, że obciążamy go z poszczególnych funkcjonalności. Czyli coś, co jest nieintuicyjne, coś co działa wolno, coś co ma być jakąś dużą, nową funkcjonalnością. Zaczynamy to pisać w naszym systemie. Oczywiście minusem takiego rozwiązania jest to, że pracownicy firmy muszą pracować na dwóch systemach. Do tej pory mieli jeden i byli zadowoleni. Natomiast to jest jeden z tych minusów, do których w sumie ludzie są w stanie się dość szybko przyzwyczaić z jednej strony, a z drugiej strony nagle się okazuje, że kurczę, tyle rzeczy można zautomatyzować, tyle rzeczy można przygotować w bardziej przyjazny użytkownikowi sposób, chociażby jeżeli chodzi o interfejs. No i z czasem okazuje się, że coraz częściej pojawiają się głosy, że dobra, już nie chcemy mieć tego jakieś tam funkcjonalności w naszym obecnym systemie, tylko róbmy już te rzeczy w nowym systemie, w naszym systemie, który z reguły staramy się zrobić, żeby był szybki, przyjazny użytkownikowi. Żeby był bardzo łatwy w rozwoju, a nie żeby trzeba było czekać na to, że kurcze nie sortowanie trzeba zmienić albo dodać jakąś zmienną. To czasami rzeczywiście się okazuje, że w starym systemie dodanie takiej modyfikacji będzie trwało Kurczę, nie wiem, tydzień, miesiąc. A u nas takie rzeczy są robione praktycznie po zgłoszeniu od ręki. I to jest nasz pomysł w jaki sposób jesteśmy w stanie powoli, ale systematycznie wyprowadzać firmy z kwestii związanych z brakiem środowiska testowego. Bo my oczywiście takie środowisko testowe mamy. Niestety jest ono też trochę ograniczone tym, że system, do którego się integrujemy, jest produkcyjny, że środowisko testowe nie może składać zamówień do środowiska produkcyjnego albo środowisko produkcyjne np. RPA jest rozbudowywane o jakąś dodatkową flagę parametr, że te zamówienia są testowe albo ma inną numerację lub robi się inne rzeczy, żeby ograniczenia z brakiem tego środowiska testowego np. po stronie RPA obejść. Natomiast jest to powiedziałbym jedna z naszych specjalizacji, jeżeli chodzi o kwestie zautomatyzowania firm i wyciągania ich z takich. To się ładnie nazywa dług technologiczny w IT, natomiast jest to jedna z naszych specjalizacji, czyli taka trochę automatyzacja, a z drugiej strony spłacanie tego długu technologicznego, który był zaciągnięty przez bardzo, bardzo wiele lat. Czy robimy testy na produkcji? Nie za duża odpowiedzialność. Dlatego też w firmach, gdzie tego środowiska testowego nie ma, najczęściej te najbardziej ryzykowne, najbardziej odpowiedzialne obszary zostają tylko i wyłącznie pod opieką naszych seniorów. Bo tak jak już powiedziałem, ryzyko, że coś pójdzie nie tak jest zbyt duże. Możecie być pewni, że jeden dzień przestoju czy firmy logistycznej czy dużego e-commerce jest liczony w milionach złotych strat. Więc dzisiaj to tyle. Podsumowanie delegacji też chyba udało mi się w miarę jakoś tam Wam ubrać. O czym były rozmowy? Do czego prowadziły rozmowy? Jakie wnioski powinniście z tego wyciągnąć? Że jest wiele dróg do celu. Ważne, żeby wybrać bezpieczną, taką, która Wam pasuje i robić to mądrze. Nie na łapu capu, tylko z myśleniem o kilku krokach do przodu. Ja wiem, że to jest ciężkie, ponieważ każdy myśli dobra, jakoś to będzie. Natomiast to jakoś czasami potrafi trwać 20 lat i później to jakoś jest przerabiane w jakość przez kilka lub nawet kilkanaście lat. Tyle dzisiaj ja lecę do biura. Dzień powinien być spokojny, ale życie takie założenia często weryfikuje.