Po kilku miesiącach milczenia, zespół znów nadaje. Nie dlatego, że zabrakło tematów, tylko… czasu. Fala projektów przetoczyła się przez firmę jak tsunami. Praca wre, a vlogi schodzą na dalszy plan. Ale teraz czas nadrobić zaległości i pokazać, co działo się za kulisami softwarehouse w ciągu ostatnich dwóch i pół miesiąca.
Tak, to nie pomyłka. Tyle udało się zrobić w niespełna 10 tygodni. Od projektów korporacyjnych, przez strony konferencyjne, aż po integracje z systemami ERP — zakres działań był tak szeroki, że bez listy nie dałoby się tego spamiętać. A to wszystko przy ogromnym zaangażowaniu zespołu i właścicieli — nie tylko w planowanie, ale i w formalności, wdrożenia, komunikację i finalne testy.
Krótko mówiąc: ostatnie miesiące to była jazda bez trzymanki. Ale taka, jaką się lubi — pełna wyzwań, konstruktywnego chaosu i realnych efektów. Działamy dalej. A YouTube? Będzie się działo.
Wśród największych wdrożeń znalazły się:
Nowe API oparte o dane z ERP — projekt długoterminowy, rozpisany na 6–12 miesięcy.
Wersje językowe serwisów — klienci celują w ekspansję na Czechy, Słowację i Niemcy.
System B2B dla klientów korporacyjnych — wielooddziałowa struktura z zaawansowaną logiką zamówień.
Marketplace do handlu urządzeniami — premiera już 1 lipca, a testy ruszają na początku czerwca.
Strony konferencyjne i deweloperskie — od zapisów i kodów QR po analitykę odwiedzin w czasie rzeczywistym.
System magazynowy dla firmy budowlanej — bez frontu, 100% back-office z logistyką i wypożyczeniami.
System zarządzania dokumentami i procedurami — mikro CRM dla firmy, która porzuca Excele i Worda.
Integracja z systemami kolejowymi okazała się osobną ligą. Brak środowisk testowych, surowa dokumentacja i konieczność pracy na danych produkcyjnych — klasyka polskiej myśli informatycznej. Ale mimo tego, klient zaufany, zasady ustalone, budżet oszacowany na 300–350 tys. zł, a nie 2 mln zł, jak chcieli integratorzy „enterprise”.
Wizerunek, SEO i... granice dostępu
Kiedy agencja SEO poprosiła o dostęp do kodu jednej z dedykowanych stron, nastąpił zgrzyt. „Nie dajemy dostępu do repozytorium”. Proste. Dlaczego? Bo to nie WordPress. Odpowiadamy za serwis, jego stabilność i bezpieczeństwo — a dostęp do kodu to potencjalne zagrożenie. Zmiany? Jasne. Ale przez nas, z dokumentacją. Inaczej żadna gwarancja nie ma sensu.
Nie ma milestoneów. Nie ma podziału 50/50. Za dużo elastyczności, za dużo zmiennych. W zamian:
Pierwsza wpłata – start projektu, formalny i finansowy.
Ostatnia wpłata – po odbiorze, zabezpieczenie dla klienta.
Miesięczne raty – przypomnienie, że projekt żyje.
Brzmi trywialnie, ale działa. Co miesiąc, gdy pojawia się faktura, dyrektor finansowy czy zarząd pyta: „A jak tam ten projekt?”. I nagle ludzie zaczynają działać. Czasem tylko dlatego projekt ruszył do przodu.
Zaufanie i zdrowy rozsądek
W softwarehouse zbudowanym na relacjach, zaufaniu i elastyczności, nie chodzi o to, by przeciągać klientów za język. Chodzi o to, żeby dostarczać wartość — w czasie, w zakresie, w jakości, na jaką się umówiliśmy. A że przy okazji trzeba czasem poszturchać kogoś patykiem? No cóż, to też część procesu.
Masz pytania? Nic dziwnego — przy tej ilości projektów i sposobów współpracy można się zakręcić. Zebraliśmy najczęściej pojawiające się wątpliwości, żeby rozwiać je od razu i ułatwić Ci decyzję o współpracy z naszym softwarehouse. Sprawdź, jak działamy i czego możesz się spodziewać.
Nasz softwarehouse projektuje i wdraża dedykowane rozwiązania IT dla firm – od systemów B2B, przez marketplacey, aż po integracje z ERP i rozwiązania back-office. Działamy kompleksowo – od analizy, przez development, aż po utrzymanie.
Tak. Choć specjalizujemy się w rozbudowanych systemach, tworzymy również strony firmowe, serwisy informacyjne, strony dla konferencji czy wizytówki z systemem rejestracji.
Stosujemy elastyczny model oparty na zaufaniu: pierwsza wpłata uruchamia projekt, ostatnia zamyka go po odbiorze, a w trakcie obowiązują miesięczne opłaty przypominające. Brak milestoneów – stawiamy na płynną współpracę.
Zaczynamy od rozmów i analizy potrzeb. Następnie proponujemy model współpracy (np. godzinowy lub projektowy). Klient otrzymuje regularne aktualizacje, a projekt rozwija się etapami – z pełnym wsparciem i transparentną komunikacją.
Dla bezpieczeństwa i stabilności nie udostępniamy repozytoriów GIT. Możesz jednak zgłaszać zmiany, a my je wdrożymy zgodnie z zasadami wersjonowania i bez ryzyka uszkodzenia systemu.
Tak. W ostatnim czasie wspieramy ekspansję naszych klientów m.in. na rynki czeski, słowacki i niemiecki. Realizujemy również wielojęzyczne wersje serwisów oraz integracje międzynarodowe.
Tak, oferujemy elastyczne pakiety godzinowe, szczególnie dla firm chcących rozwijać swoje systemy stopniowo. Działa to świetnie w modelu ciągłego doskonalenia produktu.
Cześć! Witajcie po dłuższej przerwie, bo ostatnio nagrywałem chyba kilka miesięcy temu. I jeszcze raz gdzie są okulary? Przecież tutaj nic nie widać Panie kochany. Eh. Lepiej więc jeszcze raz Cześć. Witajcie po dłuższej przerwie. Spowodowana ona była nawałem pracy. Mnóstwo rzeczy się działo, bardzo dużo projektów, bardzo dużo. Również w moim prywatnym życiu rzeczy się zmieniło. Tyle było roboty, że nie było komu nagrywać. A wiadomo jak trzeba pracować, to nie można pracować w inny sposób, a właściwie trochę się bawić tym YouTubem. Chciałbym Wam skrótowo przedstawić, co się w tym okresie działo u nas w firmie, opowiedzieć również, dlaczego ja prywatnie nie znajdowałem czasu na to, żeby coś nagrać, zrobić jakieś podsumowanie i Wam wrzucić. Cześć, Skoro tu jesteście, znaczy się, że przetrwaliście pierwszą część, którą nagrywałem o 6:30, więc byłem mega niewyspany i Jest średnio dynamicznie, więc teraz mam 20 minut zanim pójdę na spotkanie, więc lecimy szybko po tematach. Ogólnie minęły dwa miesiące od ostatniego filmu, a mam wrażenie jakby to było pół roku, więc dużo rzeczy się naprawdę działo. I tak musiałem aż sprawdzić w YouTube, kiedy był ostatni film dodany i był jakoś w okolicach początku marca, to dwa, może dwa i pół miesiąca, a nie sześć. Tak mi się wydaje, więc nie jest tak źle z tą moją regularnością. Chociaż tych filmów w takim razie powinno być dziesięć. Ale już przechodząc do jakichś szczegółów, to w tym czasie, czyli w ciągu tych właśnie dwóch i pół miesiąca, zrealizowaliśmy 1486 zadania w 77 projektach dla 44 różnych firm, więc działo się naprawdę masakrycznie dużo. To też wymagało mojego udziału jako project managera, jako współwłaściciela, jako osoby, która zajmuje się wszelkiego rodzaju formalnościami. Nie miałem dla Was czasu. Mam nadzieję, że to Wam szybko zrekompensuje. A co to były za tematy? To mam przygotowaną całą listę. Nie zapamiętałbym tego. Bo to jest tak integracja z nowym systemem kontrahenta, systemami ERP. Utworzenie nowego API w oparciu o dane z obecnych systemów. No i to jest kontrakt, który najprawdopodobniej zajmie nam między 6 a 12 miesięcy i zaczynamy od czerwca, a właściwie już zaczęliśmy, pomimo, że jest maj, ale takie tam wewnętrzne, więc robimy, żeby się wyrobić w terminie i żeby jak najszybciej w sumie dowieźć działającą komunikację. Oprócz tego uruchomiliśmy wersje językowe różnych serwisów, bo właśnie w sumie różni klienci zgłosili się w jednym czasie, że chcą zrobić ekspansję na Czechy, Słowację i Niemcy, więc takie ok. Widzę, że w tamtym kierunku ogólnie idzie postęp, eksport, rozbudowę różnych systemów. Tylko trzymać kciuki za podbijanie zachodu Europy, więc jak najbardziej tak. I to są jakby rzeczy, które uruchomiliśmy w tym czasie, a nie nad którymi już teraz pracujemy, tylko zrobiliśmy, odhaczyliśmy i gotowe. Dalej mamy jakieś drobniejsze rzeczy, czyli strona dla firmy budowlanej, strona dla zapisu na konferencje dla branży, nazwijmy to energetycznej. Robią konferencje, potrzebują miejsca do zapisywania ludzi, do generowania być może biletów tego typu wizytówka z harmonogramem, z tym, co się w ramach tej konferencji będzie działo. No więc taki powiedzmy pomniejszy projekt. A oprócz tego rozwijamy system zamówień B2B dla jednego z klientów, z którym współpracujemy już od dawna. Ten system B2B ma chyba już z 7 8 lat. Rozwijają model o obsługę klientów korporacyjnych, gdzie jest jeden oddział zamówieniowy, gdzie jest wiele lokalizacji oddziałów lokalnych albo jak to się ładnie mówi no dobra, wiele lokalizacji dla oddziałów stacjonarnych, dla oddziałów lokalnych 3 5 jeżeli chodzi o poziom zaawansowania, więc jeszcze trochę pracy przed nami, ale główny core został zrobiony. Oprócz tego cały czas ciśniemy marketplace, giełdę do odkupu i sprzedaży różnego typu urządzeń. No i tutaj jesteśmy na żyletki z terminem, bo serwis ma ruszyć 1 lipca. Od początku czerwca powinniśmy zacząć testy i tu jest bardzo dużo rzeczy jeszcze do zrobienia, takich jak na przykład integracje z systemami płatności, systemami logistycznymi. No i tutaj powiedzmy nie ma naszej winy, jeżeli chodzi o to, że dopiero teraz to robimy, bo się okazuje, że tam jeszcze nie ma umów podpisanych, nie ma omówionego modelu biznesowego, jakie chce wdrażać Platforma. Uwielbiam takich. Nie ma jeszcze omówionego z tymi operatorami modelu biznesowego, który chcę wdrażać. Platforma No tutaj zobaczymy, jak to finalnie wyjdzie. Mam nadzieję, że mocno kompresując testy, jeżeli chodzi o całe flow nasze po naszej stronie właśnie zrobimy w czerwcu i tak dalej, a w międzyczasie będziemy dorabiać już tylko kwestia właśnie komunikacji z dostawcami usług zewnętrznych i mam nadzieję, że wszystko się uda. Rzeczywiście 7 lipca, jak dobrze pamiętam, odpalić kolejna strona dla firmy deweloperskiej. Potem robimy marketplace dla firmy prowadzącej targi. No i to jest projekt, gdzie jesteśmy na etapie z jednej strony marketplaceu i projektów graficznych marketplaceu, z drugiej strony w firmie zależało już, żebyśmy odpalili stronę wizerunkową, gdzie uczestnicy się mogą rejestrować zarówno wystawcy, jak i uczestnicy targów. I tutaj są generowane kody QR, są wysyłane maile właśnie takie do skanowania przed wejściem, żeby można było śledzić na przykład ilu użytkowników, ilu odwiedzających przychodzi pierwszego, drugiego, trzeciego dnia, w jakich godzinach przychodzą, żeby móc z tego wyciągać wnioski i planować kolejne eventy w oparciu o te dane. Oprócz tego robimy system magazynowy dla firmy wynajmującej ciężki sprzęt budowlany i to taki ciężki na zasadzie na przykład dźwigi, rusztowania, ale to znowu bez końcówki, taki e-commerceowej, którą jesteście w stanie zobaczyć tylko sam system wewnętrzny do zarządzania inwentaryzacją. Kto wypożyczył, jakie, jakie rusztowania, jakie dźwig, gdzie stoi, jaki jest transportowany do tego rozliczenia i tak dalej. Więc jakby dużo takiego back office u dalej. Zaczęliśmy, można powiedzieć, przygotowania do projektu, bo to jest research, to są spotkania z klientem odnośnie systemu zarządzania dokumentami i procedurami wewnętrznymi, czyli taki mikro CRM, mikro automatyzacja do tej pory, jak to klasyka u nas pracują na Wordzie i Excelu. No i dojrzeli do tego, że ok, fajnie, ale trzeba to już trochę zacząć ogarniać. Jeżeli firma ma rosnąć, ma przyspieszać, no to trzeba to zacząć automatyzować. I tutaj mamy bardzo fajny model biznesowy z nimi wypracowany, bo to w sumie drugi projekt, który z nimi robimy, że mają pakiet godzin i pakiet zaufania do nas, że nie będziemy ich robić w jajo, tylko właśnie dowozić wartość. Ale to już też sprawdzili, więc zaufanie poparte doświadczeniem i co miesiąc robimy pakiet godzin. Co miesiąc dowozimy kolejne moduły. Kolejne funkcjonalności mają pi razy drzwi, zakres czasowo kosztowy. Ile to mogłoby trwać? Natomiast też wiedzą, że będą to rozwijać, będą płynąć w jakieś tematy. No i tutaj po prostu wiedzą, że elastyczność nasza jest tak naprawdę ich korzyścią, bo nie muszą teraz siedzieć nie wiadomo ile nad specyfikacją i kombinować. Później mamy integrację z systemem kolejowym i to jest masakra. Jak wiecie wszystko co polskie Poczta Polska, Polskie Koleje Państwowe i tak dalej. Jeżeli chodzi o jakieś kwestie związane z API. Kwestie związane z dokumentacją, z jakimiś sandboxem, to tu jest wyższa szkoła jazdy. No i standardowo ograniczenia typu, że nie ma jakiegoś systemu testowego, wszystko trzeba robić na produkcji i tą bazę produkcyjną, systemy produkcyjne w sumie kopiować do nas, symulować ich działania, więc tam jest jakaś taka masakra. Ale firma wdrożeniowa zrobiłaby pewnie dobra, tak półtorej do dwóch i pół bańki, pewnie jakieś dwa trzy lata, z czego przez 3 do 6 miesięcy analityk by siedział w firmie i spisywał o co tam chodzi. Natomiast jak omówiliśmy z klientem założenia, naszą specyfikę znowu ten klient zna, więc o tyle łatwiej, że ma do nas zaufanie, bo ma z nami pozytywne doświadczenia. To tak naprawdę jakby realizacja systemu powinna zająć około 10 miesięcy, czyli w sumie długo, ale no jakby kosztowo szacujemy, że to będzie 300 350 tysięcy versus No, tak jak mówiłem, okolice półtorej miliona, więc wydaje mi się, że warto. Natomiast to też trzeba przyznać, firma wdrożeniowa jakby zbiera rzeczy, znika i wdraża. Natomiast my z całą pewnością bardzo angażujemy klienta, bardzo angażujemy konkretnych pracowników na konkretnych stanowiskach, tak żeby wiedzieć, co oni potrzebują, czego im brakuje. Dodać filtr, dodać kolumny, wyświetlić jakieś podsumowanie. Mnóstwo prozaicznych rzeczy, których dla nas jest szkoda czasu zbierać w ramach wymagań do projektu. Tylko po prostu lepiej jest w ciągu kolejnych godzin po prostu to wdrażać, wrzucać i mieć zadowolonego klienta i projekt skończony szybciej. Później mamy serwis informacyjny z naciskiem na wideo i to się tworzy. Umowa mają właśnie na mailu i jutro chcieliby podpisać, więc spoko. I drugi system informacyjny. Robimy odsłonę jednego z system informacyjny, serwis informacyjny. Robimy kolejną odsłonę jednego z naszych serwisów, które supportujemy od lat i też się dzieje w związku z tym, bo trzeba zmigrować wszystko co po co było robione przez wiele lat, nie wiem. 12. Trzeba zmigrować wszystkie rzeczy, artykuły, wpisy, żeby to ta praca nie poszła na marne. No i do tego oczywiście wbić to w obecną strukturę nowego systemu. Więc tego jest też masakrycznie dużo. I tutaj też klient jest znowu z zaufaniem i wyrozumiałością do nas podchodzi, bo wie, że zrobimy to szybko, sprawnie i dobrze. I chyba, jeżeli dobrze pamiętam, jakoś na początku lipca mamy wrzucić wersję testową taką, żeby oni zobaczyli, czy to już jest coś, z czym mogą na okres wakacyjny wystartować i przez całe wakacje sobie testować i wypisywać funkcjonalności, których jeszcze potrzebują. Czy jednak będą woleli poczekać na przykład właśnie do września października i wtedy mieć dowiezioną większą część systemu, jak nie całą, Ale to zobaczymy. Z ciekawych rzeczy to jedna ze stron, którą tworzyliśmy w zeszłym roku. To zgłosiła się do nas firma, która się opiekuje SEO marketingiem tamtej firmy i mówi, że poprosi dostępy do strony. Dostali dostępy do panelu. No i z delikatnym oburzeniem, że jak tutaj nie ma dostępu, to jest tylko zarządzanie panelem. No i oni by chcieli dostęp do kodu, do kodu? Proszę bardzo. Na serwerze możecie grzebać, natomiast jeżeli coś zepsujecie no to strona przestanie działać. Jeżeli natomiast coś pozmieniać się na serwerze nie dajcie nam znać. Co zmieniliście? No to przy następnym wgraniu Wasze zmiany zostaną napisane, więc lepiej podeślijcie nam co chcecie zrobić, co chcecie zmienić, a my to wprowadzimy i będzie git. No i tak pojawił się tam jakiś taki niesmak na zasadzie, że co to jakby, dlaczego to wszystko musi przechodzić przez nas i tak dalej i tak dalej. Taką mam refleksję, że no bo my dajemy gwarancję na ten serwis. No więc jak coś przestanie działać, to do kogo klient będzie miał pretensje? Albo od kogo będzie oczekiwał, że w trybie natychmiastowym zostanie naprawione? Więc już jakby nauczeni doświadczeniem ok, chcecie róbcie sobie na serwerze sami powiedzcie nam co zmieniliście. Natomiast oczywiście bardziej legitne, zwłaszcza, że to są jakieś skrypty typu nie wiem, Google Tag Manager, Facebook, więc takie skrypty zwykłe wystarczyłoby w mailu podesłać. To jest kurczę 5 minut wgranie, wrzucenie na produkcję i gotowe. A natomiast tam się jakoś dziwnie spięli. Nie kumam, nie rozumiem. Być może ktoś jest przyzwyczajony do WordPressa, gdzie dostaje dostęp i może zrobić wszystko przy dedykowanych projektach, przy dedykowanych stronach internetowych i systemach. Niestety tak nie robimy, A chcąc wziąć odpowiedzialność za stronę, którą stworzyliśmy i jej dostępność. Tak na dobrą sprawę to nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś w kodzie grzebał. No a inna rzecz, że w ogóle nie ma takiej opcji, żeby ktoś dostał dostęp do naszego repozytorium Gita. No bo to są kwestie bezpieczeństwa. Nie ma opcji po prostu. To jest zerojedynkowe. Tutaj jakby nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji. Wyrobiłem się w 20 minut 15, więc zarąbiście. Może zamienię kolejnością te filmy? Chyba tak. Dzisiaj było bardziej dynamicznie, więc spoko. Zresztą też nie jechałem, więc umysł trochę inaczej pracuje, więc za chwilę zobaczycie część związaną z tym, w jaki sposób można rozłożyć u nas finansowanie projektu na różne typy, różne sposoby, zachowując tak naprawdę dwie zdrowe zasady. Trzymajcie się! Miłego! Chciałem Wam opowiedzieć trochę o tym, w jaki sposób finansujemy aktualnie projekty, a właściwie w jaki sposób proponujemy finansować projekty. I w sumie wytłumaczyć dlaczego? Bo podstawowym sposobem finansowania to jest u nas nie tak, że 50 50 to nie jakieś kamienie milowe, bo znowu nasze projekty są zbyt elastyczne. Jesteśmy zbyt elastyczni dla klientów, żeby po prostu stwierdzić, że dobra po projektach graficznych będzie to po czymś, będzie tam kolejna transza i tak dalej. Więc najczęściej robimy standardowy podział, czyli wartość projektu dzielimy przez czas trwania projektu. Pierwsza wpłata jest zawsze taką przedpłatą, która rusza projekt u nas od takiej strony formalno finansowej, a ostatnia płatność dla bezpieczeństwa klienta jest to zawsze po zakończeniu projektu, po podpisaniu protokołu odbioru. Natomiast nie jest to zawsze standard, bo czasami klienci chcieliby mieć wyższą płatność już na koniec, na zamknięcie projektu. Co w takiej sytuacji robimy i dlaczego? No to proponujemy im, żeby zawsze pierwsza i ostatnia płatność były tej samej wysokości z powodu zaufania. Najpierw to klient musi zaufać nam, że my zaczniemy pracę, że wszystko będzie grało i po prostu zaczniemy wywiązywać z umowy. Taką samą kwotę pieniędzy klient potem zostawia sobie na koniec jako jego taki być może właśnie awaryjna procedura, że jeżeli by coś było nie tak, to na końcu ma dużą transzę do zapłaty i wtedy my ufamy klientowi, że on na koniec projektu nie zacznie wydziwiać, nie zacznie kombinować, tylko również w duchu zaufania, w duchu współpracy wszystko zostanie uregulowane i będzie w porządku. Więc tutaj wydaje mi się taka równowaga jak najbardziej ok. I tak naprawdę jest to dość zrozumiałe i z naszej strony, że my chcielibyśmy mieć jakąś gwarancję, że klient nas będzie poważnie traktował i od początku z nami współpracował, bo różne rzeczy się zdarzały, że klienci podpisywali umowę, wpłacali bardzo niewielką kwotę, po czym A dobra, to jakby walić, to może kiedyś ten projekt dokończymy. Nie lubimy tak pracować. No i z drugiej strony właśnie rozumiem klientów, którzy chcieliby mieć na samym końcu jakąś kontrolę, żebyśmy to my również byli zmotywowani do tego, żeby ten projekt dowieźć w terminie w zakresie takim, jak był umówiony. Pierwsza i ostatnia wpłata. Wszystko jasne. Natomiast dlaczego i po co właściwie w takim razie są te poszczególne wpłaty w ciągu miesiąca? I tu znowu być może Was zaskoczę, ale ma to tylko i wyłącznie funkcję kontrolną w każdej firmie Osoba, która taką fakturę co miesiąc dostaje do płatności przy naszych kontrahentach jest to zarząd, jest to dyrektor finansowy, jest to główna księgowa. Jest to ktoś nazwijmy to top managementu. No to zapyta się, albo przynajmniej powinno mu przejść przez myśl o, a jak ten projekt w sumie idzie? Bo ostatnio tam się nic nie działo, albo bardzo niewiele tam się działo. Pójdę i zapytam. I to jest przykład sytuacji, gdzie właśnie jeden z projektów w sumie udało się dowieźć do końca tylko dlatego, że zarząd raz w miesiącu szedł do swoich ludzi, szturchał ich patykiem. Ej, mieliście to zrobić? Mieliście tego pilnować? Bo sytuacja wyglądała w ten sposób, że w momencie, kiedy trzeba było zaakceptować projekty, zrobić spotkanie, coś ustalić wewnętrznie po stronie klienta, no to ta odpowiedzialność się rozmywała. Ludzi chętnych do zarządzania wewnątrz firmy, jeżeli chodzi właśnie o kwestie projektowe, nie było. No więc ten zarząd po prostu co miesiąc, pomimo że faktura była tam chyba na 1000 1500 zł, więc w skali projektu naprawdę niewielka kwota co miesiąc szedł, tupał nogą. No i wiadomo, wtedy ludzie zaczynali. No tak, tak, trzeba to zrobić, no bo zarząd każe. I w ten sposób krok po kroku, miesiąc po miesiącu były niezbędne dla nas informacje, w jakiś tam sposób wyciągane. No i przyjęliśmy to trochę właśnie za dobrą praktykę, czyli po pierwsze obustronne zaufanie na tym samym poziomie. Pierwsza i ostatnia wpłata tej samej wysokości w trakcie trwania projektu, małe opłaty przypominające o tym, że taki projekt się dzieje, że powinien być harmonogram do tego projektu, który powinien być pilnowany, który powinien być przestrzegany przez obie strony. No i w związku z tym takie zawsze rozwiązanie. Proponujemy ilość równych rat w okresie trwania projektu, albo właśnie duża dawka na początek, potem dawki przypominające, a na końcu dawka końcowa. Tak przekładając to na kwestie medyczne. W związku z tym, że mamy 6:30 ja właśnie dojeżdżam do biura. Mam nadzieję, że ten pierwszy rozruchowy film albo pierwszy rozruchowe nagranie, bo jeszcze nie wiem czy to wrzucę, czy uda mi się coś dzisiaj zrobić, jakąś listę i może nagrać Wam w drodze powrotnej, co by nie było takie głupie. Więc pozostaje mi życzyć Wam miłego dnia i jesteśmy w kontakcie. Trzymajcie się! Cześć!